Podlaskie klimaty vs. tarta pomarańczowa z ricottą

Podlaskie klimaty vs. tarta pomarańczowa z ricottą
Zrobiliśmy sobie małą przerwę od gotowania, wracamy jednak z nowym zasobem sił i pomysłów. Przez ostatnie tygodnie intensywnie eksplorowaliśmy kulinarne propozycje naszego regionu, uczestnicząc, świadomie lub z przypadku, w festynach, festiwalach, tudzież wycieczkach podlasioznawczych. Podpatrywaliśmy kuchnię tatarską w Kruszynianach, sery korycińskie w Korycinie, prosię z rożna podczas białoruskiego festiwalu w Michałowie. Obserwowaliśmy również poczynania objazdowych teatrów oraz występy ludowych zespołów zza wschodniej granicy. Porównując te dwie ostatnie, nietrudno się domyślić co cieszyło się większą popularnością ;) Już niedługo na blogu znajdzie się relacja z naszych kulinarno-turystycznych wypraw, możliwe, że uda nam się również wypróbować któryś z podlaskich przepisów.














Z niejaką ulgą powróciliśmy na łono naszego domowego ogniska, zamknęliśmy się w małym i oswojonym M, w ciszy poczytaliśmy książkę, odpoczęliśmy od odpoczywania, upichciliśmy coś dobrego. Tarta powstała w swoistej kontrofensywie do regionalnej, pysznej, jednak dość ciężkiej kuchni i w pewnej tęsknocie za wakacjami w słonecznej Italii, które wciąż przed nami, choć w bliżej nieokreślonych planach.




Tarta pomarańczowa z ricottą (przepis na podstawie: Carla Bardi, Rachel Lane "Tarty i placki", McRae Book)
Ciasto 1 2/3 szklanki mąki pszennej (250 g) 1/3 szklanki drobnego cukru (65 g) 1/4 łyżeczki soli 150 g masła 1 jajko 2 łyżki śmietany kremówki
Nadzienie 1 jajko + jedno żółtko 250 g ricotty 90 g cukru pudru starta skórka z jednej pomarańczy 180 ml śmietanki kremówki odrobina soku z cytryny + 1,5 łyżki grand marnier* + plasterki pomarańczy do ozdoby
Mieszamy mąkę, cukier i sól, następnie wysypujemy do miski lub na stolnicę. Dodajemy pokrojone w kostkę masło, siekamy całość nożem, aż masa zacznie przypominać okruchy. Tworzymy kopczyk, wlewamy do niego śmietanę i wbijamy jajko. Mieszamy drewnianą łyżką aż wchłonie się część mąki, potem zagniatamy ciasto. Formujemy kulę, owijamy ją folią spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum 30 minut (ciasto może "czekać" przez ok. dwie doby). Po tym czasie natłuszczamy formę do tart średnicy ok. 28 cm i podsypujemy ją kaszą manną lub bułką tartą. Wałkujemy okrągły placek o nieco większej średnicy i wykładamy nim formę, uważając, aby ciasto objęło również boki tartownicy. Przykrywamy ciasto w formie folią aluminiową, po czym obciążamy je ziarnami fasoli, aby nie wyrosło. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do temperatury 190-200 st. C (termoobieg), pieczemy ok. 5 minut, a następnie zmiejszamy temperaturę o 10 st. i dopiekamy przez kolejne 10 minut lub nieco dłużej - do zarumienienia.
Ucieramy jajko, żółtko, cukier, kilka kropel soku z cytryny oraz startą skórkę ze sparzonej pomarańczy. *Jeśli posiadamy, dodajemy likier grand marnier (warto zainwestować w grand marnier jako dodatek do ciast - nada im intensywności; zresztą, jest przepyszny, więc na pewno przyda się również poza kuchnią...). Ubijamy kremówkę na sztywno, łączymy ją z ricottą (jeśli uważamy, że masa jest za rzadka, nie dodawajmy całości bitej śmietany). Delikatnie mieszamy łyżką, w razie konieczności rozbijamy grudki, miksując chwilę mikserem. Wylewamy na upieczone i ostudzone ciasto, przyozdabiamy cząstkami pomarańczy wedle upodobań i zmysłu dekoratorskiego. Pieczemy 25 minut lub dłużej w 190 st., aż masa zacznie brązowieć. Nie martwy się, jeśli wydaje nam się, że ciasto za mało stężało, dojdzie do siebie po ostygnięciu.
Smacznego,
Mr.&Mrs.Sandman





Kategorie przepisów