Pieprz do smaku - Pampepato
Pierwszy dzien grudnia, to chwila na ktora czekalam. Ciesze sie jak dziecko. Powodow do tej radosci mam kilka. Najwazniejszy, choc najbardziej blahy to taki, ze w koncu minal listopad. Poza tym dzis udalo mi sie zamknac kilka waznych dla mnie spraw i czuje jakby kamien spadl mi z serca.
Z kazda chwila jestesmy blizej swiat. Zapewne wielu z nas mysli juz o tym jak spedzi te swieta, co przygotowac na Wigilie, jakie prezenty zakupic dla najblizszych itp.
Przyznam, ze ja potraktuje te swieta troche po macoszemu. Podobnie jak rok temu spedze je wsrod kartonow i paczek roznej wielkosci odliczajac dni do przeprowadzki. Dochodze do wniosku, ze to juz chyba tradycja, ze przeprowadzam sie w okolicach Swiat Bozego Narodzenia. Tak bylo rok temu i 5 lat temu.
Jednak juz nie moge sie doczekac choinki, z ktorej nie potrafie zrezygnowac mimo calego zamieszania i balaganu.
Walczac z brakiem czasu udaje mi sie tez wpasc do kuchni by wyprobowac kilka swiatecznych przepisow.
W mojej francuskiej ksiazeczce o czekoladzie wyczytalam, ze ciastka te sa przygotowywane przez Wlochow z regionu Emilia-Romania w okresie swiatecznym. Najbardziej zaintrgowal mnie dodatek pieprzu i to glownie on sprawil, ze i ja zapragnelam sprobowac tych ciastek.
Pampepato
skladniki:
- 450g maki
- 0,5 lyzeczki proszku do pieczenia
- 0,5 lyzeczki sody oczyszczonej
- 75g kandyzowanej cytryny (ja dalam pomarancze)
- zest z 2 pomaranczy (ja dalam z cytryny)
- 6 suszonych fig
- 100g obranych i uprazonych migdalow
- 330g cukru
- 125g kakao
- 1 lyzeczka czarnego, zmielonego pieprzu
- 0,25 lyzeczki mielonego kardamonu
- 0,25 lyzeczki mielonych gozdzikow
- 300ml wody
- 100g gorzkiej czekolady
- maslo do smarowania formy
wykonanie:
W duzej misce laczymy ze soba make, sode i proszek do pieczenia. Dodajemy kandyzowane i suszone owoce oraz skorke z pomaranczy/cytryny.
W garnuszku, na malym ogniu rozpuszczamy we wodzie cukier, kakao i przyprawy. Trzeba uwazac by mikstura sie nie zagotowala. Gdy bedzie juz gotowa i lekko przestudzona dodajemy ja do maki.
Migdaly nalezy zalac wrzatkiem, a nastepnie przelac zimna woda i obrac ze skorki. Po osuszeniu moigdaly prazymy na suchej patelni. Siekamy w dosc grube kawalki i dodajemy do ciasta. Wszystko dokadnie mieszamy. Ciasto bedzie dosc lepkie.
W ksiazce napisano by ciasto podzielic na dwie czesci i na blasze wylozonej papierem do pieczenia i posmarowanym maslem uformowac dwa placki o wysokosci 2cm kazdy. Ja uzylam dwoch keksowek do tego celu. Wylozylam je papierem do pieczenia i napelnilam ciastem.
Ciasto pieczemy przez godzine w temperaturze 150°C. Ja pieklam okolo 45 minut.
Po upieczeniu i wystudzeniu ciasta wyciagamy je z foremek. Przepis podaje by owinac ciasto w folie i pozostawic tak na 12 godzin. Ja pominelam ten etap.
Nastepnie w kapieli wodnej roztopilam czekolade i polalam nia ciasto z obu stron. Gdy czekolada stwardniala pokroilam ciasto na rowne ciasteczka o szerokosci okolo 1cm.
Ciasteczka mozna przechowywac w puszce.
Smacznego!