Pączki z kremem budyniowym
Pączki, to jedne z tych słodkości, gdzie sztywno trzymam się przepisów podanych przez mądrzejszych ode mnie. Nie eksperymentuję z własnymi zmianami ilości mąki, jajek i masła. Po prostu tak rzadko smażę pączki, że bałabym się fiaska wynikającego niewątpliwie z braku doświadczenia w materii pączkowej.
Robiłam już pączki - oponki Anity Chu, pączki - oponki ze stareńkiej niemieckiej książki, a teraz skorzystałam z przepisu Dorotus i usmażyłam pączki, które wreszcie nie są oponkami :)
Połączyłam tutaj dwa przepisy Doroty – tradycyjne pączki nadziałam kremem budyniowym, który Dorota użyła do nadziania włoskich pączków Bomboloni. Okazuje się, że ilość pączków z jednego przepisu doskonale pasuje do ilości kremu budyniowego z drugiego przepisu. Kremu nie dawałam zbyt dużo i myślę, że dlatego go starczyło. Kto lubi dużo kremu, może zwiększyć ilość składników o połowę.
Pączki udały się wyśmienicie! Szczerze polecam!
Robiłam z połowy porcji i tak podaję przepis. Moją małą zmianą było to, że nie dodałam skórki i soku z cytryny do ciasta. Gdybym robiła pączki z dżemem, na pewno dałabym cytrynę.
Domową produkcję pączków zaczęłam od kremu:
Pączki z kremem budyniowym
30 sztuk
Krem:
3 żółtka
50 g drobnego cukru
20 g mąki pszennej
225 ml mleka
0,5 łyżeczki pasty z wanilii lub nasionka z 0,5 laski wanilii
Żółtka i cukier utrzeć do białości i puszystości. Dodać 5 łyżek mleka, mąkę, pastę z wanilii i zmiksować.
Resztę mleka zagotować *. Na wrzące mleko wlać masę żółtkową i gotować, mieszając często, jak budyń, do zgęstnienia. Gotowy krem przykryć folią spożywczą, w taki sposób, by folia dotykała kremu i wystudzić.
* ja gotowałam krem w garnku do gotowania mleka (z gwizdkiem, z podwójnym dnem wypełnionym wodą) Od kiedy mam taki garnek, zawsze gotuję w nim budyń i kremy na bazie żółtek i mleka. Nic a nic nie przywiera do dna i się nie przypala.
Ciasto na pączki:
500 g mąki pszennej
5 dag drożdży świeżych (lub 25 g drożdży suchych)
50 - 75 g cukru
250 ml mleka
3 żółtka (z dużych jajek)
1 całe jajko (najlepiej małe)
50 g masła rozpuszczonego
pół laski wanilii (lub małe opakowanie cukru wanilinowego)
0,5 kieliszka spirytusu (25 ml)
szczypta soli
Ponadto:
tłuszcz do smażenia (użyłam 1 litr i szklankę oleju rzepakowego)
kilka łyżek cukru pudru do posypania pączków
Wszystkie składniki muszą być ogrzane do temp. pokojowej. Mleko można trochę podgrzać.
Zrobić rozczyn z drożdży roztartych z łyżką cukru (jeśli używamy świeżych)*, 2 łyżkami mąki i pół szklanki mleka, pozostawić do wyrośnięcia. Mąkę przesiać. Utrzeć jajko i żółtka z cukrem, dodać mąkę, wyrośnięty rozczyn, utłuczoną wanilię, resztę mleka, szczyptę soli i spirytus. Wyrabiać aż ciasto będzie gładkie i lśniące, a na powierzchni ukażą się pęcherzyki powietrza. Dodać roztopiony tłuszcz, jeszcze chwilę wyrobić. Uformować kulę i zostawić w ciepłym miejscu na 10 - 15 minut, gdy zacznie rosnąć wyrobić. Ciasto rozwałkować na grubość 1-1,5 cm i wycinać kółka szklanką o średnicy około 7 cm. Krążki odłożyć na stolnicę oprószoną mąką. Nakryć serwetką i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.
Smażyć w głębokim tłuszczu (temp. 175°C) po obu stronach, na złoty kolor. Wyjąć, osączyć na bibule i gorące (ale bez przesady, żeby się nie poparzyć) nadziać kremem. Użyć szprycy do dekoracji tortów, z długą końcówką.
Posypać cukrem pudrem.
* suche wystarczy wymieszać z mąką