Pączki doskonałe
Składniki:
- 500 g mąki pszennej
- 7 żółtek
- 230 ml mleka
- 25 g drożdży
- 75 g cukru
- 80 g masła
- szczypta soli
- 2 łyżki spirytusu
Zaczynamy od przygotowania rozczynu. Drożdże kruszymy do miseczki dodajemy do nich cukier i rozcieramy, następnie dodajemy ok 30 ml letniego mleka i 1 łyżkę mąki. Całość mieszamy i pozostawiamy do czasu aż podwoi swoją objętość.
W tym czasie ucieramy żółtka z pozostałym cukrem, na najwyższych obrotach miksera do momentu aż uzyskamy puszystą niemalże białą masę. Masło rozpuszczamy.
Do dużej misy (lub misy robota jeżeli zamierzacie w nim wyrabiać ciasto) przesiewamy mąkę, wsypujemy sól, wlewamy rozczyn oraz utarte żółtka i wyrabiamy ciasto, przez ok 10 minut. Ma być gładkie i odrobinę kleić się do rąk, ale nie podsypujcie mąki bo wtedy pączki wyjdą twarde. Po 10 minutach wlewamy masło i wyrabiamy aż połączy się z ciastem. Gotowe ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok 2 godziny.
Po tym czasie ponownie krótko wyrabiamy ciasto. Dzielimy na je na równe części. Mi z tej porcji wyszło 17 pączków. Ja swoje pączki odrazu nadziałam marmoladą, starannie zlepiając. Jeżeli boicie się, że nadzienie Wam ucieknie podczas smażenia to uformujcie tylko równe kuleczki i nadziewajcie po smażeniu szprycą lub rękawem cukierniczym ze specjalną tylką (np. taką)
Gotowe pączki przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na ok 30 minut.
W szerokim garnku rozgrzewamy tłuszcz (ja w tym roku smażyłam na smalcu) ma mieć 170 st. C wtedy pączki nie będą się przypalać, a jednocześnie nie będą surowe. Przyznam się, że robiłam to na oko, ale na przyszłość zamierzam sprawić sobie w końcu termometr cukierniczy żeby nie zgadywać.
Pączki wkładamy na rozgrzany tłuszcz i smażymy po ok 2 minut z każdej strony. Wykładamy na ręcznik papierowy, a później lukrujemy lub posypujemy cukrem pudrem.