Muffiny: granat, jabłko, cynamon, imbir, lukier miętowy
Tym razem krwawa sobota, a nie niedziela... ;) Biała bluzka poszła do prania..., a myślałam, że obędzie się bez ofiar ;)
Granat. Dojrzewał kilka dni. Przy okazji doedukowałam się na jego temat...
Skórka dojrzałego owocu granatu jest ciemnoczerwona, a gdy ją delikatnie naciśniemy usłyszymy dźwięk przypominający "chrumkanie" małej świnki (apropo świnek miniaturek - nie morskich, takich mini-warchlaczków, to są modne podobno w Wielkiej Brytanii, a pewnie i na całym świecie). Obieranie, a bardziej wybieranie pestek z granatu (wystukiwanie się nie sprawdza, bo nie wszystkie pestki wypadają) to kolejny temat - rzeka. Potrzebne będą: ufajdany fartuszek (nie będzie nam go szkoda), płytki na ścianach (łatwiej zmyć), zero gwałtownych ruchów (Luby kiedyś granatem zrobić Pollocka na ścianie, więc uważajcie!). Mój patent jest taki: delikatnie odkrywam i odginam kolejne części, a pestki lądują w misce. Na początku kroję owoc na ćwiartki, co ułatwia patroszenie <śmiech>.
Za muffinami nie szaleję, ale przychodzi taki dzień, kiedy mam na nie ochotę. Inspirowałam się tym i tym przepisem. A lukier miętowy... Nie wiem skąd ten pomysł, chyba od miętówek, których nadużywam, gdy boli mnie gardło, żeby nie przesadzać z intensywnymi tabletkami. Sprawdziłam, że oprócz naparu z imbiru, na gardło pomaga herbatka z tymianku albo majeranku. Dodatkowo są to całkiem smaczne napoje. Oczywiście - co kto lubi. A do płukania buzi - napar z szałwii albo gotowane siemię lniane. Natura, natura! Ale przejdźmy do sedna...
Składniki na 12 muffinek:
Rozpuszczone masło wymieszać z jajami, mlekiem i przyprawami. Mąkę wymieszać płatkami i proszkiem. Tuż przed pieczeniem zmieszać ze sobą składniki suche i mokre. Dodać owoce. Nakładać do formy wysmarowanej masłem albo wyłożonej papilotkami/kawałkami papieru do pieczenia. Piec ok. 25 minut w temperaturze 190-200 stopni (u mnie z termoobiegiem 190 stopni). Napar miętowy wymieszać z cukrem. Lekko przestudzone muffiny polać lukrem.
Granat. Dojrzewał kilka dni. Przy okazji doedukowałam się na jego temat...
Skórka dojrzałego owocu granatu jest ciemnoczerwona, a gdy ją delikatnie naciśniemy usłyszymy dźwięk przypominający "chrumkanie" małej świnki (apropo świnek miniaturek - nie morskich, takich mini-warchlaczków, to są modne podobno w Wielkiej Brytanii, a pewnie i na całym świecie). Obieranie, a bardziej wybieranie pestek z granatu (wystukiwanie się nie sprawdza, bo nie wszystkie pestki wypadają) to kolejny temat - rzeka. Potrzebne będą: ufajdany fartuszek (nie będzie nam go szkoda), płytki na ścianach (łatwiej zmyć), zero gwałtownych ruchów (Luby kiedyś granatem zrobić Pollocka na ścianie, więc uważajcie!). Mój patent jest taki: delikatnie odkrywam i odginam kolejne części, a pestki lądują w misce. Na początku kroję owoc na ćwiartki, co ułatwia patroszenie <śmiech>.
Za muffinami nie szaleję, ale przychodzi taki dzień, kiedy mam na nie ochotę. Inspirowałam się tym i tym przepisem. A lukier miętowy... Nie wiem skąd ten pomysł, chyba od miętówek, których nadużywam, gdy boli mnie gardło, żeby nie przesadzać z intensywnymi tabletkami. Sprawdziłam, że oprócz naparu z imbiru, na gardło pomaga herbatka z tymianku albo majeranku. Dodatkowo są to całkiem smaczne napoje. Oczywiście - co kto lubi. A do płukania buzi - napar z szałwii albo gotowane siemię lniane. Natura, natura! Ale przejdźmy do sedna...
Składniki na 12 muffinek:
- 1/2 owocu granatu (drugą połowę należy zjeść, gdyż to baradzo zdrowy owoc)
- 1 jabłko pokrojone w plasterki
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 kawałek startego na tarce świeżego imbiru wielkości kciuka
- 1 szczypta mielonych goździków
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
- 1 szczypta mielonego zielonego pieprzu
- 1 garść płatków jęczmiennych
- 1/2 kostki masła (roztopione i ostudzone)
- 2 jaja
- 2 szklanki mąki
- 3/4 szklanki mleka
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- na lukier: torebka mięty zaparzona w łyżce wody lub ciepłego mleka, cukier puder do uzyskania gęstego kremu
Rozpuszczone masło wymieszać z jajami, mlekiem i przyprawami. Mąkę wymieszać płatkami i proszkiem. Tuż przed pieczeniem zmieszać ze sobą składniki suche i mokre. Dodać owoce. Nakładać do formy wysmarowanej masłem albo wyłożonej papilotkami/kawałkami papieru do pieczenia. Piec ok. 25 minut w temperaturze 190-200 stopni (u mnie z termoobiegiem 190 stopni). Napar miętowy wymieszać z cukrem. Lekko przestudzone muffiny polać lukrem.