Mój pierwszy chleb na zakwasie!
Na fali mojego zafiksowania na punkcie mąki żytniej upiekłam ciasto żytnie i zrobiłam zakwas. Dzisiaj gdy uznałam, że zakwas dostatecznie jest dopieszczony i dokarmiony upiekłam najprawdziwszy domowy chleb! Przepis znalazłam na tym blogu. Wydawał mi się dostatecznie prosty jak na pierwszy chleb na zakwasie, jednak rzeczywistość nie okazała się tak różowa:) Mąkę żytnią miałam tylko typu 2000, więc dodałam też mąkę pszenną, ale po kolei.
Składniki:
30 dkg mąki żytniej 2000
20 dkg mąki pszennej
30 dkg zakwasu
1 łyżeczka suchych drożdży
2 płaskie łyżeczki soli
300ml ciepłej wody
1 łyżka miodu
Wykonanie:
Wszystkie składniki chleba wymieszałam w misce. Konsystencja tego ciasta była dziwna, bo bardzo gęsta, klejąca, w żadnym wypadku nie była to elastyczna kulka. Miskę z ciastem przykryłam, odstawiłam w ciepłe miejsce, a za pół godziny przełożyłam ciasto do formy wysmarowanej oliwą i wysypanej płatkami owsianymi. Znów przykryłam ciasto folią i odstawiłam formę na godzinę, tym razem na kaloryfer. Po tym czasie ciasto trochę podrosło, włożyłam je więc za radą autorki do piekarnika nagrzanego do 220 stopni, wcześniej nacinając je i smarując oliwą. Po 10 minutach zmniejszyłam temperaturę do 190 stopni, po następnych 10 minutach do 175 stopni. Teraz miało się piec 30 minut, ale zaczęły się problemy. Gdy włożyłam patyczek do chleba, był on lekko klejący, nie mokry, ale jakiś taki lepki, więc zostawiłam ciasto jeszcze w piekarniku. Piekłam jeszcze prawie godzinę, a patyczek nadal był lepki, choć czysty. Wyjęłam jednak chleb z piekarnika, bo nie chciałam przecież grzanek upiec:)
Po wystygnięciu:
Chleb jest ciężki, prawie gliniasty, w konsystencji lekko gumowy. Jako, że my preferujemy wypieki cięższe, konkretne, nam ten chlebek pasuje i co najważniejsze małym dzieciom również. Najwięcej pochwał zebrałam od czternastoletniego syna, co jest znaczące, ponieważ wiadomo jak skorzy do pochwał są nastoletni młodzieńcy:) A już zrezygnowanie z obiadu na rzecz kilku kromek upieczonego przez mamę chleba to istne szaleństwo:)
Reasumując jak na pierwszy chleb na zakwasie jest nieźle. Zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że ten pyszny chleb powstał z ciasta, które jakoś szczególnie nie wyrosło i wyglądało jak glut:):)
Na koniec dodam, Ameryki nie odkrywając, jestem na sto procent pewna, że jakikolwiek chleb upieczony w domu, jest o niebo lepszy od tych ze sklepu.
Składniki:
30 dkg mąki żytniej 2000
20 dkg mąki pszennej
30 dkg zakwasu
1 łyżeczka suchych drożdży
2 płaskie łyżeczki soli
300ml ciepłej wody
1 łyżka miodu
Wykonanie:
Wszystkie składniki chleba wymieszałam w misce. Konsystencja tego ciasta była dziwna, bo bardzo gęsta, klejąca, w żadnym wypadku nie była to elastyczna kulka. Miskę z ciastem przykryłam, odstawiłam w ciepłe miejsce, a za pół godziny przełożyłam ciasto do formy wysmarowanej oliwą i wysypanej płatkami owsianymi. Znów przykryłam ciasto folią i odstawiłam formę na godzinę, tym razem na kaloryfer. Po tym czasie ciasto trochę podrosło, włożyłam je więc za radą autorki do piekarnika nagrzanego do 220 stopni, wcześniej nacinając je i smarując oliwą. Po 10 minutach zmniejszyłam temperaturę do 190 stopni, po następnych 10 minutach do 175 stopni. Teraz miało się piec 30 minut, ale zaczęły się problemy. Gdy włożyłam patyczek do chleba, był on lekko klejący, nie mokry, ale jakiś taki lepki, więc zostawiłam ciasto jeszcze w piekarniku. Piekłam jeszcze prawie godzinę, a patyczek nadal był lepki, choć czysty. Wyjęłam jednak chleb z piekarnika, bo nie chciałam przecież grzanek upiec:)
Po wystygnięciu:
Chleb jest ciężki, prawie gliniasty, w konsystencji lekko gumowy. Jako, że my preferujemy wypieki cięższe, konkretne, nam ten chlebek pasuje i co najważniejsze małym dzieciom również. Najwięcej pochwał zebrałam od czternastoletniego syna, co jest znaczące, ponieważ wiadomo jak skorzy do pochwał są nastoletni młodzieńcy:) A już zrezygnowanie z obiadu na rzecz kilku kromek upieczonego przez mamę chleba to istne szaleństwo:)
Reasumując jak na pierwszy chleb na zakwasie jest nieźle. Zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że ten pyszny chleb powstał z ciasta, które jakoś szczególnie nie wyrosło i wyglądało jak glut:):)
Na koniec dodam, Ameryki nie odkrywając, jestem na sto procent pewna, że jakikolwiek chleb upieczony w domu, jest o niebo lepszy od tych ze sklepu.