Medaliony cielęce w aksamitnym sosie
Ponoć jak się jest alergikiem na jaja i mleko, to należy unikać mięsa drobiowego oraz wołowiny i cielęciny. Być może, ale u nas nigdy ta zasada nie miała zastosowania. Zastosowanie znalazła natomiast chmeli-suneli, bo troszkę o niej zapomniałam, a jak znalazłam podczas wiosennych porządków, to zaczęło się używanie. Wpadłam w taki sunelowy szał, że ostatnio upiekłam wyjątkowo pyszną perlicę, a tak się zapędziłam w sztuce doprawiania, że zapomniałam zapisać, co dałam. No trudno, może mnie jeszcze raz taki szał spotka, a wtedy postaram się zanotować i pokazać danie na blogu.
Przygotujmy:
medaliony - 4 sztuki
szalotkę
mały ząbek czosnku
1/2 łyżeczki musztardy sarepskiej (można pominąć lub zastąpić naturalnym octem, by zadbać o kruchość mięsa)
sól i pieprz - do smaku
po maleńkiej szczypcie na medalion: chmeli-suneli, szałwii i rozmarynu
2 łyżki tłuszczu (najlepiej masła klarowanego)
50 ml śmietany roślinnej* (można pominąć)
Medaliony posmarować musztardą oraz roztartym czosnkiem i posypać przyprawami - przyprawy do cielęciny powinno się stosować bardzo oszczędnie, jedynie pieprzu należy dać więcej. Podsmażyć je z obu stron, dorzucić drobno pokrojoną szalotkę, jeszcze chwilę przesmażać, a następnie podlać wodą i dusić powoli pod przykryciem przez ok. 1,5 godziny, ewentualnie zredukować sos. Dodać śmietanę, zagotować. Jeśli stosujemy zwykłą śmietankę, należy dodać ją na pół godziny przed końcem duszenia i zredukować sos.
*nasze medaliony są na śmietance zwykłej 30%, bo my już możemy trochę tego i owego