Keks pełen bakalii
Postanowiłam wykorzystać wszystkie suszone i kandyzowane owoce jakie miałam w domu. I tak powstał ten keks, ale obawiam się, że do świąt nie dotrwa.
200 g miękkiego masła
150 g jasnego cukru jasnego - może być muscovado - ja użyłam zwykły biały i następnym razem dam mniej - nie więcej niż 120 g, a może nawet tylko 100 g
4 jajka
300 g mąki pszennej
15 g proszku do pieczenia
szczypta soli
łyżeczka cynamonu
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
szczypta mielonych goździków
2 łyżki dżemu pomarańczowego, ja użyłam z kumkwatu
w sumie ok. pół kilo owoców suszonych - rodzynki, żurawina, skórka z cytrona, skórka pomarańczowa smażona w cukrze, posiekane morele suszone i kandyzowany ananas
kilka orzechów pekan - grubo siekanych
5 łyżek rumu i 4-5 łyżek soku z pomarańczy
50 ml gorącej, czarnej herbaty (najlepiej Earl Grey) + łyżka soku z pomarańczy (może być łyżka rumu) + 1 łyżka cukru - do nasączenia ciasta
Zaczęłam od namoczenia rodzynek w rumie. Nie trzeba tego robić dzień wcześniej - wystarczy rum podgrzać w rondelku i wrzucić do niego rodzynki. Podgrzewać całość kilka minut, odstawić do przestygnięcia i gotowe. Po przestygnięciu zlać rum do osobnego naczynia, osączyć rodzynki i wraz z innymi bakaliami wsypać do miski, dosypać dwie może trzy łyżki mąki i wymieszać - to powinno zapobiec opadaniu bakalii na dno ciasta.
Mąkę, proszek do pieczenia i sól przesiałam do miski, wymieszałam dokładnie.
W dużej misce utarłam miękkie masło z cukrem, dodając po jednym jajku - masa powinna być gładka. Następnie stopniowo zaczęłam dodawać wymieszane sypkie składniki, na przemian z rumem i sokiem z pomarańczy. Kiedy ciasto jest już idealnie gładkie dodaję bakalie - trzeba je delikatnie wymieszać - ja to zrobiłam silikonową szpatułką, ale drewniana łyżka też się sprawdza.
Masę przelałam do formy keksowej - wysmarowanej olejem i wyłożonej papierem pergaminowym.
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Zaraz po zamknięciu drzwiczek obniżyłam temperaturę do 175 stopni C i piekłam około godziny i 15 minut.
Żeby ciasto nie popękało można po jakichś 10-15 minutach przeciąć je nożem wzdłuż. Czasem smaruje się je też roztopionym masłem.
Ciasto jest gotowe, kiedy wetknięty w nie drewniany patyczek wyciągamy suchy.
Jeszcze ciepłe ciasto nakłułam drewnianym patyczkiem - tak aż po samo dno i równomiernie podlałam mieszanką herbaty, soku i cukru (wcześniej wszystko dokładnie wymieszałam). Po przestygnięciu ciasto można od razu zjeść, albo zawinąć w pergamin i folię spożywczą. Długo zachowuje świeżość.
PS: Do ciasta można dodać jeszcze skórkę startą z pomarańczy albo cytryny albo limonki.
Przepis jest kompilacją kilu przepisów z książek, sieci i pamięci, ale zainspirował mnie keks z bloga Pieprz czy wanilia, bo tak pięknie wyglądał.