Fasolka po bretońsku
Tak jak przed kilkoma tygodniami, znów dostałam świeżo łuskaną fasolę Jaś. Tym razem przerobiłam ją na fasolkę po bretońsku.
W takiej postaci fasolę jemy kilka razy do roku. Nie za często, żeby się nie przejadła. W większości przypadków jest to fasola suszona, ale jak dotąd dopisuje mi szczęście i mam fasolę prosto ze strączków! Taki obiad doskonale rozgrzewa i syci. W towarzystwie chrupiącej bagietki stanowi naprawdę bardzo dobry posiłek. Dodałam trochę wędzonej papryki, która doskonale wzbogaciła smak.
Poza tym, fasolka po bretońsku, to idealne danie dla rozkojarzonych i zapominalskich (czyli np. dla mnie), bo taka fasolka jest nawet lepsza, kiedy się trochę rozgotuje :) Świetnie zagęszcza sos, który łatwiej jest wybierać bagietką z miseczki.
Fasolka po bretońsku
4-5 porcji
600 g fasoli Jaś*
1 cebula
180-200 g podsuszonej, aromatycznej kiełbasy
500 ml pomidorowej passaty lub zagęszczonego soku pomidorowego (użyłam Melisa). Może też być zamiast passaty 100 g przecieru pomidorowego
1 łyżeczka wędzonej papryki (do dostania np. w Marks&Spencer)
1 łyżeczka majeranku
około 0,5 łyżeczki soli (trzeba sprawdzać, czy nie trzeba więcej)
Świeżą fasolę wypłukać, zalać 2 szklankami wody i ugotować. W międzyczasie pokroić cebulę na ćwierćplasterki, a kiełbasę w plasterki. Usmażyć na odrobinie oleju. Usmażoną cebulę z kiełbasą dodać do fasoli po około pół godzinie od rozpoczęcia gotowania. Dodać też passatę lub koncentrat pomidorowy, sól i wędzoną paprykę. Gotować jeszcze około pół godziny lub dłużej. W sumie fasolka po bretońsku gotuje się około godziny. Na koniec dodać majeranek i wymieszać.
Danie najlepiej smakuje odgrzane na drugi dzień. Podawać z pieczywem.
*Suchą fasolę zalać wodą (2-3 szklanki) i zostawić na 8 godzin do namoczenia. Gotować w tej samej wodzie tak samo jak świeżą fasolę.