Xôi - wietnamska potrawa na bazie kleistego ryżu
Kto tu czasem zagląda, pewnie kojarzy, że przebywam obecnie w Wietnamie, w Ho Chi Minh - dawnym Sajgonie. W ramach wyjazdu z AISEC, zdecydowałam się odbyć około 8-tygodniowy staż, a przy okazji przeżyć mega przygodę. Staram się chłonąć kulturę całą sobą, a migawki z mojego odkrywania Wietnamu, będę zamieszczać na blogu - oczywiście w kontekście kulinarnym, zarówno ze względu na tematykę bloga, jak i fakt, że jedzenie jest tu nie tyle na każdym rogu, co na każdym kroku! Dodatkowo mam to szczęście, że mieszkam w wietnamskim domu i mam okazję próbować wszystkiego i dowiadywać się z najlepszych źródeł. Będą to zwykle dania proste i szybkie w przygotowaniu. Zresztą, jest tu tak gorąco!!!, że nawet nie wyobrażam sobie typowego "stania przy garach". Posty będą się pojawiać pod kategorią Jak ugryźć Wietnam - chyba pasuje idealnie :) Część przepisów na pewno zabiorę ze sobą i będę testować je w rodzimych warunkach, ale na razie, zapraszam na gorące relacje z podróży.
Ok, tyle wyjaśnień, czas na pierwszy przepis. Zaczynamy od Xôi. Jest to ogólna nazwa dania na bazie kleistego, lepkiego ryżu (ale nie-rozgotowanego). Może być w wersji na słodko, jak i na słono - wszystko zależy od składników, przy dodawaniu których można puścić wodze wyobraźni i improwizować. Wersję, którą prezentuję przyrządza mi moja "gospodyni" (żeby nie było, to młoda studentka :)), najczęściej na śniadanie. Danie proste, w miarę szybkie, no i pożywne - daje mi kopa na kilka godzin wędrówek po Sajgonie. Dziś rano pokazywała mi, dosłownie krok po kroku, jak się wszystko przyrządza, więc podaję dokładnie jej wykonanie - zwróćcie uwagę choćby na użyte przybory kuchenne :)
Xôi ze smażonym szczypiorkiem i omletem
Składniki (na 2-3 porcje)
- szklanka ryżu
- 2 jajka
- pęczek szczypiorku
- przyprawy: sól, sos rybny, sos sojowy, *granulki mięsnego bulionu
- olej do smażenia
* produkt kompletnie mi obcy, ale poguglałam i myślę, że zamiast granulek można użyć pokruszonego bulionu w kostce
Ryż przepłukać dwa razy i ugotować aż będzie kleisty. I tu jest pierwszy haczyk - potrzebna jest specjalna odmiana, by był lepki, ale nie-rozgotowany (nada się np. ten do sushi). Tutaj jest przygotowywany w zmyślnym urządzeniu, które najpierw gotuje wodę z ryżem - ok. 15-20 minut, a następnie pozwala na utrzymanie całości w cieple (lekkie podgrzewanie), powiedzmy na kolejne 10 minut - w naszych warunkach wystarczy garnek z wodą i pilnowanie czasu podanego na opakowaniu, ewentualne dłuższe przetrzymanie go aż nabierze odpowiedniej konsystencji.
W międzyczasie przygotować omlet. Na patelni rozgrzać 2-3 łyżki oleju, a 1/3 szczypiorku (zaczynając od tej białej części) drobno pokroić nożyczkami - szybko i wygodnie :) W misce rozbełtać jajka razem z łyżeczką granulek bulionu, łyżeczką sosu rybnego oraz szczyptą soli (masa była mieszana pałeczkami). Wsypać szczypiorek na patelnię, krótko przesmażyć, po czym wlać jajka, równo rozprowadzić na patelni i smażyć do ścięcia z wierzchu (u nas był lekko ścięty, ale co kto lubi). Omlet złożyć na pół i zdjąć z patelni.
Na tej samej patelni ponownie rozgrzać trochę oleju i przesmażyć resztę drobno posiekanego szczypiorku - co jakiś czas mieszając, pałeczkami :) Lekko przesmażony zdjąć z patelni.
Na koniec przygotować sos: do miseczki włożyć dwa ząbki czosnku, rozgnieść je, dodać kawałek drobno pokrojonej nożyczkami papryczki chilli, po czym zalać składniki 1/4 szklanki sosu sojowego. Opcjonalnie można dodać trochę cukru.
Podanie: do 2-3 mieseczek nałożyć kolejno ryż, przesmażony szczypiorek, sos, omlet.
Ok, może się rozpisałam przy tak prostym przepisie, ale patrzenie jak ktoś przygotowuje dla mnie danie, i to w spósób tak odmienny, było tak pozytywne, że musiałam to przelać na słowa :)
************
A poniżej małe zestawienie - nowoczesne i tradycyjne oblicze centrum miasta. Z jeden strony wieżowce, "szklane domy", z drugiej świątynie i miejsca zabytkowe. Dodałabym nawet jeszcze trzecią stronę - pozostałości kolonii francuskiej. Całość tworzy swojego rodzaju misz-masz, przez co chodząc ulicami głowa obraca się na wszystkie strony i czasem muszę pamiętać, by nie trzymać otwartej ze zdziwienia buzi :) Gdyby nie konieczność uważania na ruch uliczny, który rządzi się swoimi prawami, pewnie całkiem bym odpłynęła.
Jestem tu dopiero kilka dni, ale codziennie odkrywam coś nowego - myślę, że z czasem pewne kwestie mi się uporządkuję i będę w stanie przekazać Wam, co pięknego kryje to miasto w mniej chaotyczny sposób :) Na pewno będzie o rynkach, na których znajdziecie, co tylko dusza zapragnie, o wymyślnych piekarniach, w których zachwycam się każdym wypiekiem, miejscach, które trzeba odwiedzić, ruchu ulicznym, który początkowo przyprawiał mnie o zawał serca, i wielu innych ;)
na rondzie przy najsłynniejszym rynku - Bến Thành Market
Diamond Plaza - centrum biznesowo-handlowe
po lewej Municipal Theatre (Saigon Opera House)
Bitexco Financial Tower - góruje nad Miastem, ponad 260 metrów. koniecznie muszę wjechać na górę!
motyw smoka - pojawia się także w żywopłocie
tradycyjne instrumenty
Katedra Notre Dame - powstała na wzór paryskiej
Katedra Notre Dame - powstała na wzór paryskiej
Saigon Central Post Office - jak opera, katedra również wybudowany przez Francuzów
Non La - tradycyjne wietnamskie nakrycie głowy