Jedliście kiedyś kasztany?
Mi się zdarzyło. Takie pieczone w specjalnym, małym piecyku. Parzyły palce, kiedy gorące obierałam je ze skórki. Smak mnie zaskoczył - niby nic wielkiego, ale jednak mają coś w sobie. Coś, co sprawia, że sięga się po następny i następny, aż w miseczce zostaną już tylko łupinki. To było ładnych parę lat temu. Od tamtego czasu nie miałam okazji znów ich spróbować. Aż we wtorek, spacerując z C. i Ptysią, zaczęliśmy zbierać kasztany. Tych oczywiście się nie je (tylko specjalna odmiana nadaje się do spożycia), jednak C. zaczął mówić o pysznej zupie z kasztanów, którą przygotowują u nas w hotelu. Hmm... Następnego dnia czekając, aż mój Mężczyzna skończy pracę, udałam się na poszukiwanie. Tak naprawdę dobrze wiedziałam, gdzie idę - tutaj znam tylko jedne miejsce, gdzie można kupić kasztany. Mały, niepozorny sklepik, gdzie mają wszystko zawsze cudownie świeże, warzywa pachną oszałamiająco, a tym razem zobaczyłam też wyjątkowo dorodne dynie (zbyt dorodne, żebym miała je dźwigać taki kawał). Nie zawiodłam się - kasztany też były. Kupiłam kilka garści, okazało się, że akurat na zupę.
Gotował C., ja tylko podpatrywałam i pomagałam obierać kasztany. Zupa wyszła pyszna - bardzo kremowa, a smaku kasztanów nie zakłócają zbędne dodatki. Kurczak i pieczarki sprawiają, że jest jeszcze bardziej treściwa. Tak naprawdę gotując ją, musicie sami sprawdzić, jaka gęstość, proporcje bulionu i kremówki będą dla Was najodpowiedniejsze. Dla mnie te są idealne - krem jest gęsty, ale nie zapychająco-mdlący. A smak? Powala. Przynajmniej mnie. Już planujemy kolejne podejście - tym razem może mniej kasztanowe w swej kasztanowości, za to z jakimś oryginalnym twistem.
Zupa krem z kasztanów
Składniki: (na 4 porcje)
- 700 g kasztanów jadalnych
- 1,5 litra bulionu warzywnego
- 500 ml śmietany kremówki (38%)
- sól
- pieprz
dodatkowo:
- 400 g piersi z kurczaka
- 400 g pieczarek
- sól
- pieprz
Kasztany nakroić na krzyż, wrzucić do wrzącej wody i gotować 2-3 minuty. Odcedzić, przestudzić i obrać. Zalać bulionem, gotować, aż zmiękną. Zmiksować na gładką masę. Wlać kremówkę, gotować, aż do osiągnięcia pożądanej konsystencji. Doprawić solą i pieprzem do smaku.
Kurczaka pokroić w nieduże kawałki, usmażyć przyprawionego solą i pieprzem. Pieczarki pokroić w dość grube plastry, usmażyć z solą i pieprzem.
Zupę podawać ciepłą z dodatkiem kurczaka i pieczarek.
Smacznego!
Dzisiaj zjadłam na obiad resztę, która się uchowała w lodówce. Mmm... Pyszności. Szczególnie w taką pogodę - jest szaro, pochmurno, co kilkanaście minut rozlega się głośny stukot kropel o szyby. Mimo to nie jest zimno, i gdyby nie ta obezwładniająca szarość i lęk przed zmoknięciem, wybrałabym się z Ptysią na dłuższy spacer. A ponieważ od czasu serniczków (ach, jakie to dobre było!) nie mieliśmy nic słodkiego, zastanawiam się, czym uprzyjemnić nam weekend.