Baba drożdżowa
Baba wyszła całkiem całkiem aczkolwiek daleko jej do finezji i lekkości pannettone. Na pewno łatwiej ją przygotować:
pół kilo pszennej mąki
paczka suszonych drożdży na pół kilo mąki
3 żółtka
100 g cukru
szczypta soli
250 ml ciepłego mleka
70 g stopionego masła + trochę masła do posmarowania baby
garść rodzynek
łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej
Do przesianej mąki dosypałam drożdży - zawsze robię wgłębienie w mące - trochę cukru i dolałam kilka łyżek mleka. Zostawiłam żeby drożdże się "ożywiły". Kiedy zaczęły "bulgotać" dodałam resztę cukru, mleka i żółtka oraz sól i zaczęłam wyrabiać, tzn. nie ja tym razem ale mikser. Na koniec dolałam mleka i dobrze wyrabiałam aż powstała gładka masa, która nie lepi się do dłoni.
Odstawiłam do wyrośnięcia na godzinę.
Po godzinie dodałam rodzynki i skórkę i znów zagniotłam - bardzo dokładnie i energicznie i znów odstawiłam do wyrośnięcia - tak by ciasto podwoiło objętość.
I znów zagniotłam ciasto. Dokładnie i energicznie a następnie przełożyłam do papierowej formy i odstawiłam, by znów podwoiło objętość.
Wyrośnięte ciasto posmarowałam roztopionym masłem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 185 stopni C - na najniższą półkę. Piekłam około 35-40 minut nie otwierając piekarnika. Ciasto opada, jeśli się je "wietrzy" podczas pieczenia i robi się zakalec.
Po upieczeniu musi przestygnąć - ciepłe się kiepsko kroi, co widać na zdjęciu nr 2.
pół kilo pszennej mąki
paczka suszonych drożdży na pół kilo mąki
3 żółtka
100 g cukru
szczypta soli
250 ml ciepłego mleka
70 g stopionego masła + trochę masła do posmarowania baby
garść rodzynek
łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej
Do przesianej mąki dosypałam drożdży - zawsze robię wgłębienie w mące - trochę cukru i dolałam kilka łyżek mleka. Zostawiłam żeby drożdże się "ożywiły". Kiedy zaczęły "bulgotać" dodałam resztę cukru, mleka i żółtka oraz sól i zaczęłam wyrabiać, tzn. nie ja tym razem ale mikser. Na koniec dolałam mleka i dobrze wyrabiałam aż powstała gładka masa, która nie lepi się do dłoni.
Odstawiłam do wyrośnięcia na godzinę.
Po godzinie dodałam rodzynki i skórkę i znów zagniotłam - bardzo dokładnie i energicznie i znów odstawiłam do wyrośnięcia - tak by ciasto podwoiło objętość.
I znów zagniotłam ciasto. Dokładnie i energicznie a następnie przełożyłam do papierowej formy i odstawiłam, by znów podwoiło objętość.
Wyrośnięte ciasto posmarowałam roztopionym masłem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 185 stopni C - na najniższą półkę. Piekłam około 35-40 minut nie otwierając piekarnika. Ciasto opada, jeśli się je "wietrzy" podczas pieczenia i robi się zakalec.
Po upieczeniu musi przestygnąć - ciepłe się kiepsko kroi, co widać na zdjęciu nr 2.