Bajecznie proste ciasto z figami

Bajecznie proste ciasto z figami

Dzisiaj na chwilę odpuszczę dyni - w końcu mimo, że to właśnie teraz jest na nią sezon, jej smakiem można się cieszyć jeszcze długo po nim. Całe dynie bardzo dobrze się przechowują w chłodniejszych pomieszczeniach, dynię pokrojoną w kostkę lub przerobioną na mus można zamrozić, a ten ostatni również zapasteryzować. Dzięki temu u mnie nawet w marcu czy kwietniu pojawiają się dyniowe drożdżówki i inne smakołyki z tym cudownie pomarańczowym warzywem. Dzisiaj więc skupmy się na owocach również bardzo jesiennych, którymi jednak w świeżej formie możemy się cieszyć stosunkowo krótko. Mowa oczywiście o figach.
Jako dziecko znałam tylko suszone, i nie bardzo je lubiłam. Były za słodkie, lepkie, i miały jakąś taką dziwną, nietypową konsystencję... Później zdanie zmieniłam, i polubiłam suszone figi, jednak ciągle raczej w ciastach niż jako samodzielną przekąskę. Szczerze, to nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy świeżych fig spróbowałam. Wiem jednak, że nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Trochę słodkie, trochę mdłe, pełne drobnych pesteczek... Nic specjalnego w nich nie wiedziałam. Od pewnego jednak czasu wyczekuję ich tęsknie - coś się zmieniło, choć nie mam pojęcia, co. Nagle ich delikatna słodycz, strzelające pod naciskiem zębów pestki, cudowne kolory - to wszystko mnie oczarowało. Nie umiem im się oprzeć. Kupuję bez zastanowienia. Najbardziej lubimy je skramelizowane z dodatkiem rozmarynu, podane z lodami waniliowymi. O, jakież to dobre! Banalnie proste, a jednak może być niesamowicie eleganckie. Te figi zdecydowanie mają w sobie coś...
Tym razem zdecydowałam się na coś nieco bardziej skomplikowanego (ale nadal prostego!), mianowicie ciasto. Gdy u Madlene zobaczyłam ten przepis na ciasto z brzoskwiniami, do razu zobaczyłam w nim figi. Nie mogłam się powtrzymać, i czym prędzej zabrałam się do pracy. A, szczerze mówiąc, jest jej naprawdę niewiele. Ciasto przygotowuje się jak muffiny - mieszamy osobno składniki suche, osobno mokre, a potem wszystko razem. Rózgą lub choćby widelcem - mikser nie jest tutaj wskazany. Na początku myślałam, że zrobiłam coś nie tak - warstwa ciasta była bowiem bardzo niska. Mimo wszystko jednak poukładam na nim moje cenne figi, posypałam maślano-migdałową kruszonką, i włożyłam do piekarnika. Jakże byłam uradowana, gdy po niecałej godzinie wyjęłam imponująco wyrośnięte, okazałe ciasto! W dodatku pachnące obłędnie.
Ciasto wyszło niesamowicie puszyste i delikatne, a jednak dość sycące. Cudownie wilgotne dzięki sporej ilości maślanki. Idealne na podwieczorek. Słodkie figi pasują tutaj idealnie, ale można je zastąpić innymi owocami (myślę, że pyszne by było ze śliwkami). Migdałowa kruszonka jest chrupiąca, maślana i niesamowicie pyszna. Całość smakuje wyśmienicie, i znika w niewiarygodnie szybkim tempie. Polecam, bo robi się je bardzo łatwo, a efekt jest fantastyczny.
Migdałowe ciasto z figami na maślance
Zdjęcie - Bajecznie proste ciasto z figami - Przepisy kulinarne ze zdjęciami Składniki: (na tortownicę o średnicy 26 cm)

  • 250 ml maślanki
  • 3 jajka
  • 125 ml oleju
  • 1 łyżeczka ekstraktu z migdałów
  • 425 g mąki pszennej
  • 165 g cukru
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej


kruszonka:

  • 50 g mielonych migdałów
  • 30 g mąki pszennej
  • 30 g cukru
  • 40 g zimnego masła


dodatkowo:

  • 4 figi


Mąkę na kruszonkę wymieszać z migdałami i cukrem. Dodać masło, posiekać, a następnie zagnieść. Odstawić. Figi pokroić na dość grube plasterki.
Mąkę przesiać, wymieszać z cukrem, sodą i proszkiem. W drugiej misce roztrzepać jajka, dodać maślankę, olej i ekstrakt, wymieszać. Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać łyżką tylko do połączenia składników.
Przelać ciasto do formy wysmarowanej masłem i obsypanej mąką. Na wierzchu poukładać plastry fig, posypać kruszonką.
Piec w 180 st. C. przez 45-55 minut, do suchego patyczka. Ostudzić w formie.
Smacznego!
Zdjęcie - Bajecznie proste ciasto z figami - Przepisy kulinarne ze zdjęciami Za oknami szaro i ponuro, taka pogada zniechęca mnie do wszystkiego. Na szczęście mam moje cudowne książki... Jestem w połowie serii opowieści o rodzie Otorich - niedługo Wam o niej opowiem, bo jest genialna!

Kategorie przepisów